sobota, 20 lipca 2013

Rozdział 2.

Hej kochani, tęskniliście? Mam nadzieję, że chociaż za opowiadaniem :) Wakacje na Ibizie naprawdę udane. Smaczne jedzenie, piękne widoki i mnóstwo słońca. Już podczas pobytu w Hiszpanii napisałam nexta, także teraz pójdzie tylko z górki.
A odchodząc od tematu bloga...
Kocham moich rodziców. Podczas gdy byłam na wakacjach ktoś włamał się do naszego domu, ale oni nie chcieli mi popsuć zabawy, więc dowiedziałam się dosłownie parę minut po wejściu do domu. Na szczęście podczas włamania mój młodszy brat był u dziadków, poza miastem, a rodzice w pracy. Tą gorszą stroną jest fakt, że rabunek im się udał... Zginęło sporo rzeczy, nie będę wymieniać.
Kolejną informacją, która kompletnie mnie rozkleiła jest fakt, że moja mama jest w ciąży.
Nadal nie mogę w to uwierzyć.
Mam 16 lat i będę mieć małego braciszka bądź siostrzyczkę.
Ludzie na pewno pomyślą, że to moje...
Dobrze, kończę Was zanudzać moim życiem. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Miłego czytania <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Nareszcie jesteś. Zaczynałam się o ciebie martwić.
- Mamo, nic mi nie jest- rzuciłam, wchodząc do domu. Zamknęłam za sobą drzwi z hukiem i skierowałam po schodach na piętro.
- Zostawiłam ci twoje ulubione naleśniki z truskawkami- usłyszałam jeszcze głos mojej rodzicielki krzątającej się w kuchni.
- Nie jestem głodna, dzięki. Chyba się już położę- włóczyłam nogami po schodkach wyłożonych brązowym dywanem. Wchodząc do pokoju przekręciłam kluczyk w zamku. Lepiej żeby nikt nie był świadkiem mojej złości i chęci rozsadzenia całego domu. Niedbałym ruchem ręki rzuciłam torbę w kąt po czym runęłam na łóżko.
- Mogłam darować sobie tą kawiarnię. Wystarczyło pójść inną drogą... Wystarczyło skręcić w inną uliczkę, a nie doszłoby do tego. Wszystko przeze mnie- myśli krążyły mi po głowie.
Sięgnęłam po poduszkę i zakryłam nią twarz. W tej chwili przypomniało mi się, że obiecałam zdać Martynie relacje.
- Raczej takiego obrotu spraw się nie spodziewa- pomyślałam.
Wyciągnęłam dłoń, macając powierzchnię szafki nocnej w poszukiwaniu telefonu. W końcu trafiłam na nieduży prostokątny przedmiot. Przysunęłam wyświetlacz do twarzy zerkając znad poduszki. Na ekranie podświetlał się komunikat o nieprzeczytanej wiadomości.
"Przepraszam za moje zachowanie, nie wiem co we mnie wstąpiło. Postaram się Ci to wynagrodzić. Naprawdę przepraszam. Harry xx"- przesunęłam wzrokiem po tekście sms'a. Nie miałam siły teraz z nim rozmawiać. Wystukałam na klawiaturze numer przyjaciółki. Szczerze, nie miałam ochoty z nikim teraz rozmawiać. Niestety na odwrót było już za późno, w słuchawce odezwał się dziewczęcy głos.
- Siostra, co tak późno? Ja z nudów zaczęłam lekcje odrabiać. JA!
Musiałam się roześmiać. Jej nastawienie do życia i sposób w jaki na wszystko patrzyła zawsze poprawiał mi humor.
- Przepraszam, dopiero wróciłam do domu- odparłam.
- Czemu? Coś się stało?- Martyna gwałtownie wciągnęła powietrze.- Pocałował cię?! No mów!
- Siostra... Opowiem ci wszystko, jeśli pozwolisz mi dojść do słowa- skwitowałam cicho.
- Dobrze, już się zamykam.
- A więc zacznę od początku. Tak właściwie to od końca lekcji historii...

6 godzin wcześniej

Naprawdę starałam się skupić na czytaniu tematu, ale wciąż czułam na sobie jego wzrok. W końcu przyszło wybawienie i lekcja dobiegła końca. Bez pośpiechu zaczęłam chować książki do torby, kiedy reszta uczniów opuszczała klasę. Blondynka cmoknęła mnie w policzek i wybiegła na korytarz krzycząc coś o wizycie u fryzjera i wymarzonych dredach. Uśmiechnęłam się do siebie na ten widok. Ona była moim słoneczkiem na wyłączność. Zawsze potrafiła poprawić atmosferę.
- Wracamy razem?- uniosłam głowę, szukając źródła męskiego głosu. Obok mnie z rękami w kieszeniach jeansów stał Harry. 
- Chętnie, ale dzisiaj muszę robić za panią przewodnik. Jutro?- posłałam mu przepraszający uśmiech.
- Jasne. Nie ma sprawy- odparł cicho, zarzucił torbę na ramię i wyszedł na zewnątrz. Patrzyłam się w miejsce, gdzie straciłam go z oczu.
- Co go ugryzło...?- ta myśl nie dawała mi spokoju.
Nathan czekał na mnie oparty o rząd zielonych szafek. Podeszłam bliżej, nie za bardzo wiedząc, co powiedzieć.
- Więc masz na imię Weronika, tak?- chłopak przerwał niezręczną ciszę między nami.
- A ty Nathan? Ładnie. Mam sentyment do wszystkiego co brytyjskie- zaśmiałam się.- Mój przyjaciel, Harry też stamtąd pochodzi. Może kojarzysz, taki gburowaty loczek, siedzi obok mnie.
- Tak, wiem o kim mówisz. Przez całą godzinę mierzył mnie morderczym wzrokiem...
- Emm... Przepraszam cię. Ostatnio zrobił się drażliwy- przygryzłam dolną wargę jednocześnie poprawiając torbę na ramieniu.- To co, może pokarzę ci z grubsza naszą cudowną szkołę, a potem skoczymy gdzieś na kawę?
- Brzmi kusząco- uśmiechnął się.- Nie marnujmy czasu. Prowadź.
Spacerowaliśmy wymalowanymi na żółto korytarzami wciąż śmiejąc się i rozmawiając, Okazało się, że oboje gramy na pianinie, kochamy koty i nie znosimy brukselki. Najwięcej czasu spędziliśmy w klasie biologicznej, ale to wszystko przez Nathana. Spodobał mu się szkielet Zenek, do tego stopnia, że w efekcie musieliśmy składać go kosteczka po kosteczce. Biedaczek nie przeżył lekcji salsy w szkole tanecznej "U Nathana".
- Myślę, że na dziś mam dosyć edukacji- wydyszał Nath (tak w myślach skracałam sobie jego imię). Uciekliśmy z miejsca zbrodni, biegnąc ile sił, a teraz zwijając się ze śmiechu, zmierzaliśmy do kawiarni. Serwowali tam pyszne gorące babeczki, a ja i Hazz wpadaliśmy do nich prawie każdego popołudnia.
- Zgadzam się- posłałam mu uśmiech.- A więc jak ci się podoba Polska? Spełniła oczekiwania czy wręcz przeciwnie?
- Może i nie ma tu metra, London Eye czy czerwonych autobusów, ale widoki są bardzo interesujące- odparł patrząc mi w oczy.
- Hmm- potarłam dłonią kark, ukrywając rumieniec.-  Dobrze, że tak szybko się zaklimatyzowałeś.
Przed dalszym rozwojem tej rozmowy uratował mnie wyłaniający się zza rogu szyld kafejki.
Gdybym wiedziała, co zaraz się wydarzy, zadowoliłabym się butelką wody z automatu...
- Zajmij miejsca przy oknie, a ja pójdę zamówić babeczki i coś do picia- poleciłam Nathanowi i z portfelem w dłoni podeszłam do kasy. Byłam zajęta rozmową z miłą blondynką, która stała za ladą, więc nie zauważyłam gdy ktoś wszedł do kawiarni. Nigdy nie było tu zbyt tłoczno, ale na brak klientów też nie można było narzekać.
Odbierałam właśnie tacę z naszym zamówieniem, kiedy lokal wypełnił huk tłuczonych naczyń. Natychmiast uniosłam wzrok w poszukiwaniu jego źródła. Tuż obok stolika, przy którym miał czekać na mnie Nath dwójka chłopaków okładała się pięściami. Wokół nich leżały kawałki stłuczonego wazonu, wcześniej zdobiącego stół.
- Hej, chłopaki! Przestańcie!- próbowałam ich rozdzielić, ale czym były moje starania wobec ich siły.
- Harry! Nathan!- nadal wrzeszczałam na tych idiotów. Wreszcie odsunęli się od siebie ciężko dysząc.- Co was napadło?!
- Nieważne- odparł beznamiętnie Hazz. Otarł dłonią rozciętą wargę, spojrzał jeszcze raz na mnie, rzucił krótkie "Do zobaczenia jutro" i wyszedł. Nasza dwójka stała w ciszy; ja oniemiała przez to, co właśnie się wydarzyło, Nathan z widocznie zadrapanym policzkiem i rękami w kieszeniach.
Widząc, że ten stan może ciągnąć się w nieskończoność postanowiłam coś powiedzieć.- Nie wiem o co poszło, ale od samego początku czułam między wami napięcie.
Nie odpowiedział. W ciszy zjedliśmy czekoladowe muffinki, popiliśmy już chłodną latte i znów nastała głucha cisza. Jedynym dźwiękiem była jazzowa muzyka płynąca spokojnie z głośników.
- Pójdę już. Zrobiło się późno- wstałam, nie czekając na jego odpowiedź, przewiesiłam beżową torbę przez ramię i skierowałam do drzwi, którymi wcześniej wyszedł Harry.
- Zaczekaj- zawołał za mną, gdy sięgałam do klamki.- Nie chce tak zakończyć tego spotkania. Lubię cię i mam nadzieję, że jeszcze gdzieś ze mną wyjdziesz... To jak?- patrzył na mnie błyszczącymi oczami.
- Nie mówię tak, ale też nie odmawiam. Przemyślę to- zmusiłam się do delikatnego uśmiechu, który całkowicie nie pasował do mojego nastroju.- Do jutra- z chwilą zawahania cmoknęłam go w policzek i wyszłam.

Teraz

- Wow.
- To się wysiliłaś- mruknęłam.
- Po prostu... Wow. Nie spodziewałabym się takiej akcji po Piracie. Rozmawiałaś już z nim?
- Mówiłam ci, dopiero wróciłam. Przysłał mi sms'a z przeprosinami.
Nie wiem co bardziej za mną chodziło. Powód, dla którego Harry zareagował... w taki, a nie inny sposób czy sam fakt dlaczego przyszedł za nami do tamtej kawiarni.
- Nieźle się porobiło- rzuciła Martyna.
- Co masz na myśli?
- Siostra, gdzie ty masz oczy? Harry pobił się z Nathanem.
- Tyle to sama zauważyłam...
- Nie rozumiesz. Harry, twój przyjaciel od zawsze pobił się z Nathanem, który wyraźnie na ciebie leci.
- Masz rację, nie rozumiem.
- Z kim ja żyję...? Dziewczyno, Harry pobił się z nim o ciebie- Martyna już prawie krzyczała.
- Siostra- zaczęłam.- Zostań jutro w domu bo chyba chora jesteś. Ja też już padam z nóg. Kończę, papa- rozłączyłam się.
Tego wieczoru postanowiłam nie rozmyślać o bójce chłopaków. Zakryłam głowę kołdrą, zabrałam z półki książkę Agaty Christie, muzykę w słuchawkach podkręciłam na maxa i zamknęłam się w swoim małym świecie.


Dobranoc <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz