wtorek, 1 października 2013

Rozdział 9.

Piosenka na dzisiaj to The Wanted- Show me love ♥

Czułam ciepły oddech na karku. Jego dłonie głaskały materiał mojej sukienki. Poruszaliśmy się delikatnie w rytm muzyki. Wokół panował półmrok, więc nikt nie zwracał uwagi na naszą dwójkę.
Spokojnie bez żadnych obaw przed wścibskimi spojrzeniami, uniosłam wzrok na wysokość jego ust. W przygaszonym świetle jego twarz sprawiała wrażenie tajemniczej, skrywającej jakiś sekret. Przyglądałam się cieniom wędrującym po jego policzku.
Otworzyłam usta z zamiarem odezwania się lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Zamiast tego poczułam jak chłopak opuszkami palców gładzi moją szyję. Znów utonęłam w jego oczach.
- Doskonale wiesz, czego pragniesz. Poddaj się temu. Nie walcz.
Wypowiedź szatyna wywołała delikatne kołotanie w moim sercu. Mimo to zbliżyłam swoje wargi do jego, po chwili łącząc je w długim pocałunku. Czułam jak usta Harry'ego drgają w uśmiechu.
Potem wszystko się rozpłynęło. Nie było już muzyki ani chłopaka z lokami. Otworzyłam oczy. Jedyne co zobaczyłam to dwoje okrągłych oczu mojego futrzaka. Potarłam powieki wierzchem dłoni.
- Nienawidzę moich snów- powiedziałam do kota, który kompletnie nie wzruszony wylizywał sobie futerko.- Nienawidzę...
*  *  *
- Ponura ta jesień za oknem- pomyślałam. Oparłam głowę na dłoni zatrzymując wzrok na ekranie telewizora.- A w telewizji w kółko to samo.
Szare niebo i wiecznie lejący się z niego deszcz potrafiły dobić człowieka. Świat wydawał się wtedy taki pozbawiony kolorów.
Weekend dobiegał końca, więc wypadało ruszyć swoje cztery litery i zabrać się za odrabianie lekcji. Nauki miałam przynajmniej na kilka godzin, a do tego jeszcze w pakiecie referat. Żyć nie umierać.
Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Martyny. Gdy w głośniku rozbrzmiewał sygnał oczekiwania, ja modliłam się w duchu, aby przyjaciółka mnie nie zignorowała.
- Halo?
- Bałam się, że nie odbierzesz- odetchnęłam z ulgą.
- Tak, tą opcję też rozważałam.
Nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co mogę jeszcze powiedzieć. Znów ją przepraszać? Nie, na nią to nie działało.
- Weronika, słuchaj jestem umówiona i muszę już kończyć.
- Aha... Szkoda. A mogę spytać z kim?
- Z Łukaszem- w tle słychać było szuranie, pewnie zakładała buty.
- Łukasz? Ten od perkusji? Nie wiedziałam, że się spotykacie- poczułam lekkie ukłucie zazdrości, że przyjaciółka zataiła przede mną ten fakt.
- To jest świeża sprawa i jak na razie nic pewnego. Umówiliśmy się dziś dopiero drugi raz. 
- Rozumiem.
- Ja naprawdę muszę już iść.
Przygryzłam wargę, wciąż czując napięcie między nami.- Jasne, nie będę cię zatrzymywać. Baw się dobrze.
- Dziękuję, pa.
Rozłączyła się. A mi było smutno. Rzuciłam telefon na łóżko i zbiegłam na dół.
To w tej części domu zazwyczaj toczyło się życie; Piotrek, mój młodszy o cztery lata brat, jak zwykle okupował telewizor wciągając mecz za meczem, mama krzątała się w kuchni wkładając powidła do słoiczków, a tata z zaskakującym skupieniem grzebał coś przy obudowie komputera.
Starałam się przejść obok 3/4 mojej rodzinki niezauważona, lecz niestety wszystko widzące oko mnie dostrzegło.
- Wychodzisz gdzieś?- mama wychyliła się zza framugi drzwi.
- Idę się przejść i może wpadnę do Harry'ego- nie zastanawiałam się zbytnio co powiedzieć, to była raczej decyzja podjęta w przeciągu paru sekund.
- A wyglądałaś może przez okno?
Kurde. Zapomniałam- No tak, pada deszcz. Założę kaptur od bluzy i jakoś przeżyję.
- Jak uważasz, tylko potem nie będzie opuszczania szkoły z powodu przeziębienia- blond głowa mojej mamy schowała się już z powrotem do kuchni, ale ja nadal czułam się jakby mnie obserwowała.
- Też cię kocham, mamuś. Będę na kolację.
Ubrałam się i wyszłam na zewnątrz. Lało jeszcze mocniej niż parę minut temu. Naciągnęłam na głowę kaptur, ręce schowałam w długie rękawy i ruszyłam biegiem na drugą stronę ulicy. Dom Harry'ego znajdował się pewnie nawet nie sto metrów od mojego. Ale przy takiej pogodzie zdawało mi się, że biegnę w jakimś niekończącym się maratonie.
W końcu mokra od stóp do głów, stanęłam przed drzwiami z numerem 21. Zapukałam niepewnie, nagle uświadamiając sobie jak fatalnie muszę teraz wyglądać. Z włosów na wycieraczkę kapała mi woda, a po makijażu zostały już pewnie tylko czarne smugi na policzkach. Gdy usilnie próbowałam doprowadzić się do ładu, w drzwiach stanęła mama Hazzy.
- Dzień dobry, Weronika. Dawno już cię u nas nie widziałam- obdarzyła mnie ciepłym uśmiechem.
- Dzień dobry pani. Ostatnio jakoś nie miałam czasu, przez tą całą naukę- małe kłamstwo jeszcze nikomu nie zaszkodziło.- Zastałam może Harry'ego?
- Tak, jest u siebie w pokoju. Proszę, wejdź, jesteś cała mokra. Dam ci ręcznik i suche ubranie bo jeszcze się rozchorujesz.
- Dziękuję, ale naprawdę nie trzeba...- weszłam do środka podążając za panią Styles. 
- Trzeba, trzeba. Myślę, że rzeczy Gemmy będą na ciebie pasować.
Nie chciałam się z nią spierać, więc posłusznie odebrałam zielonkawy ręcznik, ciemne jeansy i bordowy sweter w norweskie wzory. Z całym tym asortymentem poszłam grzecznie do łazienki. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, o mało co nie krzyknęłam. Na głowie we wszystkie strony sterczały mi mokre strąki, a twarz... Powiedzmy, że wyglądem przypominałam pandę.
Możliwie najszybciej przebrałam się i doprowadziłam do przyzwoitego stanu. Włosy mimo że nadal wilgotne, teraz wyglądały już... Jak włosy.
Wyszłam z łazienki, gasząc jeszcze światło i podeszłam do drzwi po mojej prawej stronie. Zapukałam w przeszkloną część, ale chłopak najwyraźniej mnie nie usłyszał. Nacisnęłam klamkę zaglądając do środka. Harry siedział oparty plecami o łóżko, zewsząd otoczony zapisanymi bądź zgniecionymi kartkami. Chciałam się odezwać, lecz w tej chwili szatyn zaczął śpiewać.
- I saw in the corner there is a photograph, no doubt in my mind it's a picture of you.
It lies there alone on its bed of broken glass... Nie. Źle- zgniótł w dłoni kolejną kartkę i rzucił nią w moim kierunku.
- A mi się podoba- loczek poderwał się na nogi.- Przepraszam, że się tak skradam, ale pukałam.
- Weronika... To ja przepraszam, najwyraźniej nie słyszałem.
Weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Podeszłam bliżej i zajęłam miejsce obok niego, pośród tych wszystkich kartek.
- Co to za piosenka?
- Ja... sam ją napisałem- potarł ręką kark. Często tak robił i chyba już nieświadomie.- To znaczy piszę. Dość opornie mi idzie.
- Zaśpiewasz mi ją?
- Wolałbym nie. Z resztą niedługo i tak ją usłyszysz.
- Strasznie tajemniczy się zrobiłeś- podniosłam z ziemi kulkę papieru, którą wcześniej trzymał szatyn i rozwinęłam ją.
- Może i tak... Sam nie wiem.
- Don't let me go?- wskazałam na słowa zapisane u góry kartki.- To jest tytuł?
- Tak. Jakoś sam mi wpadł do głowy.
- Jest w porządku- uśmiechnęłam się.- Nawet bardziej niż w porządku. Podoba mi się.
- Cieszę się- czułam na sobie jego spojrzenie.- Naprawdę miło mi, że przyszłaś, ale mam jeszcze dużo pracy przy piosence...
- A mogę zostać? Proszę. Będę cichutko jak myszka. Obiecuję- zrobiłam słodkie oczka.
- Trudno będzie mi się skupić...
- Proszę- przytuliłam się do niego.
- Dobra. Ale masz być tak cicho, jakby cię tu nie było.
- Słowo harcerza- wstałam od razu ożywiona i wskoczyłam na łóżko.
- Przecież ty nigdy nie byłaś w harcerstwie- popatrzył na mnie z uniesioną brwią.
- Przestań się czepiać, a skup się na pisaniu.
Położyłam się wygodnie na brzuchu i obserwowałam jego ruchy. Podniósł z ziemi notatnik i zaczął pisać. Wcale nie szło mu aż tak źle, jak mówił. Na kartce widniała już pierwsza zwrotka i refren. Skrawek utworu, który słyszałam stojąc w drzwiach miał być zwrotką numer dwa.
Patrzyłam jak Harry zapisuje kolejne słowa i w pewnym momencie urywa ciąg liter.
- Nie wiem co dalej. Zaciąłem się- westchnął.
- Może: this bed was never made for two- oparłam się o jego ramię, zwisając w połowie z krawędzi łóżka.
- Dzięki...- spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Widzisz? A jednak dobrze, że zostałam- oboje wybuchnęliśmy śmiechem, a ja zsunęłam się całkowicie spadając na Harry'ego. Teraz śmialiśmy się jeszcze głośniej.
- Przepraszam cię- udało mi się powiedzieć między napadami głupawki.
- Nie masz za co. Ty możesz na mnie spadać, kiedy tylko chcesz.
Jego słowa zabrzmiały zbyt poważnie... Uniosłam na niego wzrok, orientując się, że przestał już się śmiać.
- Harry...- próbowałam protestować, gdy jego twarz była coraz to bliżej mojej. 
- Stanowczo nie jestem asertywnym człowiekiem- pomyślałam i w tej samej chwili poczułam znajomy smak na ustach. Smak jabłek i miętowej pasty do zębów. Całował mnie delikatnie, pieszcząc moje usta... Ale zaraz. Co ja wyprawiam?!
- Harry, przestań- odsunęłam go od siebie ręką.
- Ale...
- Pójdę już- podniosłam się na nogi, ale chłopak złapał mnie za rękę.
- Weronika, poczekaj.
- Nie, Harry. Nie rozumiesz? Nie możesz mnie całować, kiedy tylko masz na to ochotę!- wyrwałam mu się z uścisku i wybiegłam przez drzwi. Dotarłam do wyjścia i znów znalazłam się na deszczu.
- Cholera jasna...- zaklęłam w duchu przypominając sobie o ubraniach, które zostawiłam w łazience. Teraz nie miałam ochoty już po nie wracać. W ogóle nie powinnam była tu przychodzić.
Woda strumieniami lała mi się po twarzy, przysłaniając tym samym widoczność. Nie patrzyłam już gdzie biegnę, nie miało to dla mnie znaczenia. Przez chwilę zdawało mi się, że słyszę za sobą czyjeś kroki. Wciąż biegnąc, odwróciłam się lustrując wzrokiem chodnik, ale wszędzie było pusto. Ani śladu żywej duszy.
Biorąc pod uwagę moją niezdarność to co za chwilę się stało, było w jakimś stopniu do przewidzenia.
Nie zrobiłam nawet paru kroków, kiedy uderzyłam głową o coś twardego. Nie widziałam co to było dokładnie, bo zaraz po tym straciłam równowagę i runęłam na chodnik. Siła uderzenia była tak duża, że nie pamiętam, co działo się później. Straciłam przytomność.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*badum tssss*
Takie tam mrożące krew w żyłach zakończenie ;)
A więc jak zwykle jestem spóźniona, opóźniona i wszystko inne co
wiąże się ze zbyt długą przerwą między rozdziałami. Przepraszam i to bardzo.
Moje zaniedbanie wynika z tego, że po prostu nie miałam ani czasu ani weny.
Takie życie licealistki. W dodatku chorej prawie od tygodnia :c
Ale nie przynudzając, rozdział jest i liczę na wasze opinie, tam pod spodem *pokazuje na dół*,
pod dużym napisem KOMENTARZE. Bardzo dziękuję :3
PS 10 000 wejść?? Ojej... Nie wiem jak tego dokonaliście, ale Was kocham ♥

Jeszcze takie info.
Zostawiajcie adresy Waszych blogów w komentarzach, bo inaczej gubię się w tym wszystkim ;)

6 komentarzy:

  1. Rozdzial swietny boski po prostu zajebisty!!!!!!!!!!! Chujowo w max ze miedzy martyna a weronika jest napiecie ale znajac blondynke to latwo nie odpusci bo jest uparta jak osiol...zwlaszcza ta w realu...buedronce...juz wiem TESCO! :D
    Weronika pomaga Harry'emu napisac piosenke awwwww i pocalunek...chwila chwila czy weronika przypadkiem nie ma chlopaka a mianowicie nathana? Loczek nie mieszaj w zyciu pieknej brunetki!!!!
    Kooooooocham cie siostra i licze na szybkiego nexta tak dla mnie :*
    P.S chcialabym wiedziec co tam u mojej ulunienicy Martyny...to wielbienie samej siebie
    ...tak to ja :D

    OdpowiedzUsuń
  2. obiecaj mi , ze one sie pogodza prooosze * le robi slodkie oczy*
    blagam Cie nie baw sie tak to Harry to Nathan .. :)
    WGL TO rozdzial swietny pisz szybko nn prooosze x

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że z opóźnieniem. Rozdział genialny :D Nie mogę się doczekać za next'em. :)
    Anonim z podpisu
    Lose my mind
    stop-the-moment-by-tw.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy dodasz nn ? Świetny rozdział i nie mogę się doczekać następnego ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial 10 jest w przygotowaniu :) Mysle ze najpozniej w srode ujrzy swiatlo dzienne.
    I ciesze sie ze 9 przypadl do gustu :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodasz dzsiaj nn ? Nie mogę się doczekać a miałaś dodać wczoraj ;D

    OdpowiedzUsuń