czwartek, 17 października 2013

Rozdział 10.


- Zgaście to światło. Zaraz głowa mi eksploduje- wyjęczałam, zasłaniając oczy dłońmi. Chwilę zajęło mi zorientowanie się, że nie jestem w swoim pokoju. Było tu zbyt... biało? Śnieżne ściany, nieskazitelne łóżko na czterech metalowych nogach, no i te oślepiające jarzeniówki. To zdecydowanie nie był mój pokój. Przejechałam palcami po głowie, która okazała się owinięta bandażem lub czymś podobnym. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, teraz zaczynając powoli wszystko rozumieć.
- Co ja robię w szpitalu?- wyszeptałam, chcąc dodać sobie nieco pewności. Nadal krzywiąc się z powodu obolałej czaszki, podniosłam swoje ciało do pozycji siedzącej. Starałam się uchwycić choć skrawek wspomnienia wcześniejszych wydarzeń, co kosztowało mnie kolejny gwóźdź wbity w skroń.
Nie wiem ile czasu siedziałam w takiej pozycji. Ze stanu otępienia, bądź skupienia, zależy jak na to patrzeć, wyrwał mnie dopiero dźwięk zamykanych drzwi. Obejrzałam się za plecy, zawieszając wzrok na postaci mojego wzrostu o krótkich, starannie ułorzonych blond włosach.
- Nareszcie się obudziłaś. Martwiliśmy się- kobieta podeszła bliżej i czule mnie przytuliła.- Kiedy Harry zadzwonił, że znalazł cię nieprzytomną i jesteście w drodze do szpitala...
- Mamo, powoli. I od początku. Nie jestem jeszcze zbyt trzeźwo myśląca.
- Dobrze- blondynka wzięła głęboki oddech.- Więc wyszłaś po południu z domu, mówiąc że idziesz do Harry'ego. Obiecałaś, że wrócisz na kolację. Następne wydarzenia działy się bardzo szybko- mama usiadła obok mnie, opierając się dłońmi o materac.- Zadzwonił telefon. Poszłam odebrać. W słuchawce odezwał się Harry, mówiąc zdyszanym głosem, że znalazł cię nieprzytomną na chodniku, a teraz jedzie z tobą do szpitala. Gdy dojechaliśmy z tatą na miejsce dowiedziałam się nieco więcej szczegółów.
Kiwnęłam lekko głową na znak, że uważnie słucham jej relacji.
- Podobno wybiegłaś z domu Harry'ego-kontynuowała.- Nie pytałam co było tego powodem ponieważ to jest sprawa między tobą a nim. Więc dalej. Harry pobiegł za tobą, bo chciał z tobą porozmawiać, ale znalazł cię... w złym stanie. Nawet nie wiesz jak się denerwowałam. Piotruś, gdy tylko się dowiedział, zaczął płakać. On kocha cię bardziej niż to okazuje.
Przez chwilę analizowałam jeszcze słowa mojej rodzicielki po czym po prostu wtuliłam się w nią, jak mała dziewczynka.
- Czemu życie musi być tak skomplikowane?- wymamrotałam z twarzą schowaną w jej ramieniu.- Czemu kiedy jesteśmy szczęśliwi, nagle wszystko zaczyna się sypać?
- Nie wiem, kochanie. Tak już jest w tym naszym świecie. Nic nie trwa wiecznie.
- Nie pomogłaś mi zbytnio.
- Córcia, powinnaś porozmawiać z Harry'm. On jest tutaj już od paru godzin, siedzi i czeka aż się obudzisz. Obwinia się, że to przez niego wybiegłaś na taką pogodę.
- To po części jest jego wina...
Mama obdarzyła mnie tym swoim przenikliwym spojrzeniem.
- Ale masz rację.
- Pójdę po lekarza, a potem porozmawiasz ze swoim Romeem- chciałam zaprzeczyć, ale mama przerwała mi gestem dłoni.- Myślę, że spokojnie mogą cię już wypisać.
Dostałam całusa w czubek głowy i opiekuńczy matczyny uścisk. Znów zostałam sama pośród tych przeraźliwie idealnych białych ścian.

*  *  *

Rozmowa z Weroniką wytrąciła mnie z równowagi. Dotarło do mnie jak bardzo za nią tęskniłam. Nie miałam komu opowiedzieć o tym co dziś robiłam, ani z kim podzielić się wrażeniami z randki. 
Brakowało mi jej.
Chwyciłam za telefon, aby oddzwonić do przyjaciółki, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Obiecałam sobie, że zrobię to przy najbliższej okazji.
Rzuciłam okiem na własne odbicie w lustrze, przygładziłam dłońmi fałdki brązowej spódniczki i w pośpiechu zbiegłam na dół.
- Nie zapomnij, że wieczorem przyjeżdża Oliwka, twoja kuzynka- zawołała moja mama z pokoju obok.- Bardzo chce się z tobą zobaczyć, nie spóźnij się.
- Dobrze, mamuś. Pa- odpowiedziałam, wciągając na nogi botki. Złapałam jeszcze skórzaną kurtkę i wyszłam na zewnątrz. Łukasz czekał oparty o drewnianą balustradę. Gdy tylko mnie zobaczył, rozciągnął usta w szerokim uśmiechu.
- Hej, piękna- ucałował mnie w policzek.
Rumieniąc się lekko, odwzajemniłam uśmiech.- Hej. To co, jakie plany?
- Parę ulic stąd znalazłem całkiem przytulnie wyglądającą kawiarnię.
- Kawa to coś, czego mi trzeba. Prowadź.
Droga minęła nam zadziwiająco szybko. Ani na chwilę nie przestając rozmawiać i śmiać się, weszliśmy to oszklonego budynku z szyldem 'Cafe de Marcel'. Pomieszczenie utrzymane w odcieniach brązu i karmelu wręcz przyciągało zapachem świeżo mielonej kawy. Zajęliśmy miejsce na kanapie usłanej miękkimi poduszkami. Podczas gdy Łukasz poszedł złożyć zamówienie, ja zerknęłam na ekran telefonu. Niestety brak wiadomości (od Weroniki).
Szatyn wrócił do stolika, stawiając przede mną talerzyk z kawałkiem czekoladowego ciasta. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością i zabrałam do pałaszowania murzynka.
- Tak się zastanawiałem... Jest wrzesień. Niedługo będzie ten jesienny bal w naszym liceum i...- chłopak spuścił głowę, nerwowo pocierając dłonie.- Chciałem cię zapytać czy wiesz już z kim pójdziesz.
Przełknęłam spory kęs ciasta o mało co się nie dławiąc.
- Nie myślałam jeszcze nad tym.
- Bo jeśli nie masz nikogo na oku, to może...- następne wyrazy wypowiedział tak szybko, że nic nie zrozumiałam. Zmarszczyłam brwi, tworząc pionową zmarszczkę pomiędzy nimi.
- Mógłbyś powtórzyć?
- Czy poszłabyś ze mną?- nieśmiało uniósł wzrok.- Na ten bal.
- Tak, bardzo chętnie- posłałam mu promienny uśmiech, żeby rozwiać jego widoczne obawy.
W kawiarni spędziliśmy jeszcze parę godzin, kompletnie tracąc poczucie czasu. Co chwilę znajdowaliśmy nowy temat do rozmowy, jak również wymówkę do przedłużenia spotkania. Łukaszowi zdarzyło się kilkakrotnie 'przez przypadek'  dotknąć mojej nogi bądź musnąć dłoń opuszkami palców. Jego dotyk przyprawiał mnie o dreszcze i miłe łaskotanie w brzuchu. Za nic nie chciałam tego przerywać, ale w końcu na dworze zaczęło się ściemniać, paliły się już nawet latarnie uliczne. Drogę powrotną także przegadaliśmy bez chwili wytchnienia, lecz tym razem ze splecionymi dłońmi.
- Następnym razem ja wybieram miejsce- powiedziałam, kiedy stanęliśmy przed drzwiami mojego domu.
- Ja się dostosuję. Ważne jest tylko to, że będę tam z tobą- odgarnął mi kosmyk włosów w twarzy, głaszcząc delikatnie skórę na szyi.
- Cieszę się, że masz takie podejście- oblałam się rumieńcem aż po koniuszki uszu.- To do jutra. Widzimy się na perkusji.
- Do zobaczenia- z chwilą zawahania cmokną mnie w policzek. Kiedy był już na zakręcie, odwrócił się w moją stronę i pomachał na pożegnanie.
Cała w skowronkach otworzyłam drzwi i weszłam do domu. Rzucając buty w nieokreślonym kierunku, a kurtkę razem z nimi, przeszłam do salonu i runęłam na sofę.
- Nareszcie jesteś- nagle obok pojawiła się moja mama. Nie chciałam psuć sobie nastroju, więc nawet nie uniosłam powiek by na nią spojrzeć.- Mogłabyś na mnie patrzeć, gdy do ciebie mówię.
- Mamo, proszę cię daj mi spokój. 
- Dzwoniła mama Weroniki.
Na te słowa poderwałam się na równe nogi w ułamku sekundy.
- Nie mogłaś tak od razu? 
- Nie. A teraz usiądź i się uspokój.
- Czy coś się stało?- spojrzałam na nią niepewnie, lekko mrużąc oczy. Nie pasowała mi ta dziwna nuta w jej głosie.
- Weronika miała wypadek. Aktualnie leży w szpitalu- widziałam, że ją także przejął ten fakt. Ale na pewno nie bardziej niż mnie. Doznałam szoku. Przecież rozmawiałam z nią parę godzin temu... Wtedy wszystko było w porządku. Albo tylko tak mi się zdawało...
Nie mogłam uwierzyć. Podczas gdy ja siedziałam sobie spokojnie w kawiarni, sącząc kawę z przystojnym chłopakiem, moja siostra leżała w szpitalu...
Bez słowa wyjaśnienia zerwałam się z kanapy i pobiegłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami, a szyby w oknach aż zadrżały od tego wstrząsu. Nie zważając na dobiegające z dołu wołanie mamy, chwyciłam za telefon w pośpiechu wybierając numer przyjaciółki.
Czekałam jeden sygnał. Drugi. Trzeci. Szósty. Cisza.
Ponowiłam próbę jeszcze kilkakrotnie, lecz bez skutku. Załamana i zła na samą siebie, że nie porozmawiałam z nią kiedy miałam na to okazję, rzuciłam się na łóżko.
Żal rósł w moim sercu, a łzy już same płynęły.
- Przepraszam cię- wyszeptałam w poduszkę i znów wybuchnęłam płaczem.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj krótko, choć i tak jestem spóźniona. Bardzo spóźniona.
Mam nadzieję, że mi to wybaczycie bo po prostu nie jestem w stanie częściej dodawać postów.
Dziś pojawił się next tylko dlatego, że poświęciłam mój czas na naukę historii.
Kiedy będzie kolejny rozdział? Nie mam pojęcia. Postaram się aby przerwa nie była dłuższa niż tydzień, 
ale naprawdę nie mogę nic obiecać.
Pomijając moje wady, wy jesteście cudowni <3
O takiej ilości wejść mogłam sobie tylko marzyć.
Dziękuję, że nadal to czytacie i przepraszam jeśli nie odwiedzam waszych blogów regularnie.
W weekend na pewno to nadrobię. Każdy zobaczy moje wypociny pod swoim rozdziałem bądź postem :)
Obiecuję xx

13 komentarzy:

  1. Rozdzial jak zwykle swietny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział ;***

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdzialik :) Czekam na next :** Zapraszam do mnie : aussielovestory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. więc .. rozdział świetny ♥
    Aż nie wiem co pisać ;p
    Mam nadzieję , że Weronika wyjaśni sobie wszystko z Hazz i ,że będzie z nią dobrze :)
    Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodasz w ten weekend kolejny rodział ? Bo już nie mogę się doczekać ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojj nie wiem :< Postaram się, ale nie mogę obiecać xx

      Usuń
  6. jejku, nadrobiłam.
    Już mi było tak głupio..
    Świetny rozdział! Harry , Bożenko co z niego za koleś..
    Ale Łukasz jest za to bardzo.. interesującą postacią.
    Niech się nie załamuje tylko idzie do Wery !!!
    Where is Nath ?!
    Czekam na nn. i zapraszam do mnie na nowy :
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojeju, biedna Weronika. :c Szpital, to nie jest przyjemne miejsce... To masakryczne miejsce. :c Pocieszające jest to, że wszystko z nią dobrze i na szczęście nie miała takich dużych obrażeń fizycznych. :) Niestety... Z psychiką już nie jest tak podobnie. :c Ja to jej z całego serca współczuję. :c Dobra, przestaję, bo mam ochotę płakać. :) Rozdział jest fantastyczny.:* Uwielbiam to jak piszesz. :3 Mam nadzieję, że historia mimo wszystko dobrze Ci poszła, a kolejny rozdział pojawi się już niebawem - byłoby miło. :3 Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy wreszcie dodasz następny ? ;(

    OdpowiedzUsuń
  9. Nic dodać, nic ująć..... po prostu idealny
    Zapraszam do mnie ► http://hialishere.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam chwilowe (3 miesięczne - ładna mi chwila) problemy, w każdym bądź razie wzięłam się teraz za nadrabianie zaległości :) Przepraszam za zwłokę.
    Rozdział cudowny. Masz wielki talent. I nie mogę obyć się wrażeniu, że piszesz o sobie :)
    Anonim z podpisu
    Lose my mind

    OdpowiedzUsuń