Na dzisiaj przygotowałam imagin specjalnie dla mojej przyjaciółki, z okazji ważnego dla niej święta :)
Mam nadzieję, siostra, że Ci się spodoba ^^
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dołączam jeszcze piosenkę Union J- Fix You
- Zapomniał.
- Nie masz pewności- brunetka rzuciła spojrzenie przyjaciółce.- Dzień się jeszcze nie skończył.
Było chłodne sierpniowe popołudnie. W powietrzu wisiała zapowiedź kończących się wakacji, lecz nikt nie chciał na razie o tym myśleć. Wspomnienia gorących poranków i wietrznych wieczorów nadal dawały poczucie wolności.
Wysokie sosny szumiały nad głowami dziewczyn. W tej okolicy była to najpiękniejsza pora. Tafla jeziora spokojnie falowała głaskana podmuchami letniego wiatru. Blondynka przyjeżdżała tu do rodziny,odkąd pamiętała. Za którymś razem podczas spaceru, znalazła to miejsce. Nieduży podest, zanurzony częściowo w wodzie, otoczony zewsząd kwiatami wodnej lilii.
Dzisiaj postanowiła wtajemniczyć także swoją przyjaciółkę. Dzieliła się z nią wszystkimi sekretami, bo ta była dla niej jak siostra.
- Słońce, popatrz na mnie- brunetka dotknęła ramienia przyjaciółki.- Znam George'a na tyle, aby wiedzieć, że on nigdy nie zapomniałby o waszej rocznicy.
- Naprawdę tak myślisz?- twarz Martyny delikatnie się rozjaśniła.
- Jestem tego pewna.
Żadne słowa nie były tu już potrzebne. Weronika przytuliła opiekuńczo przyjaciółkę, głaszcząc przy tym jej potargane od wiatru włosy.
- Nie będziesz miała mi za złe jeśli wrócę już do domu? Obiecałam mojemu niecierpliwemu chłopakowi, że zadzwonię do niego po południu.
- Pewnie, że nie- Martyna zmusiła się do uśmiechu.- I tak już bardzo mi pomogłaś. Posiedzę tu jeszcze chwilkę i też zaraz wrócę.
- Dziękuję, siostra- brunetka ucałowała towarzyszkę w policzek i ruszyła w stronę ścieżki biegnącej przez las.
Dziewczyna nie miała zbyt wiele czasu dla siebie, bo po chwili jej rozmyślania przerwał dźwięk telefonu.
- Halo?
- Hej kochanie- w głośniku rozległ się radosny głos.- Co robisz?
- O, George... Nic specjalnego. Korzystam z ostatnich chwil swobody.
- Czyli rozumiem, że nie masz planów na resztę dnia?
Blondynka poczuła łaskotanie w brzuchu. Nagle powróciła jej nadzieja, że chłopak jednak szykuje coś specjalnego.
- Raczej jestem wolna. A mogę wiedzieć, czemu pytasz?
- To bardzo dobrze, bo dzisiaj jest idealny dzień na świętowanie- George ani przez chwilę nie tracił entuzjazmu.
- Świętowanie czego?- Martyna uśmiechnęła się w duchu.
- Jak to czego?- zapytał wyraźnie zdziwiony.- Końca wakacji!
Martyna miała wrażenie, że ktoś zdzielił ją patelnią w głowę. Rozczarowanie wycisnęło jej łzy z oczu. Oparła się dłonią o deski, bo świat jakby nagle zaczął szalenie kręcić się w kółko.
- Umówiłem się już z chłopakami, że wieczorem robimy ognisko nad brzegiem jeziora. Gdybyś mogła to przekaż też zaproszenie Weronice.
- Tak... Jasne. Nie ma problemu- dziewczyna odparła cicho.
- Skarbie, muszę już kończyć. Widzimy się wieczorem- George pożegnał się i zakończył rozmowę.
Martyna siedziała jeszcze przez chwilę wpatrując się w ekran telefonu.
- Czyli jednak zapomniał- powiedziała szeptem do siebie.
Nie miała ochoty dłużej samotnie się nad sobą użalać. To nie był jeszcze powód, żeby robić z siebie ofiarę losu. Podniosła się i najpewniej jak tylko mogła ruszyła przez las w stronę domu.
Zaraz po przekroczeniu progu zrzuciła z nóg białe trampki i wbiegła po schodach do swojego tymczasowego pokoju. Spodziewała się spotkać w nim przyjaciółkę, ale zastała tylko kartkę wyrwaną ze szkicownika brunetki, rzuconą na łóżko.
"Przepraszam, że nie dotrzymam ci towarzystwa, ale wypadło mi coś ważnego. Myślę, że wiesz już o ognisku, Geo na pewno do ciebie zadzwonił. Ja dowiedziałam się od mojego księcia ;) Siostra jeszcze raz cię przepraszam, mam nadzieję, że dasz sobie radę. Zobaczymy się wieczorem xx
Weronika"
Dziewczyna odłożyła list na szafkę i sama runęła na łóżko. Nie tak wyobrażała sobie ten dzień... Na pewno nie przewidziała, że chłopakowi kompletnie wyleci on z pamięci, a przyjaciółka wybyje gdzieś ze swoją miłością.
W takiej sytuacji jedynym wyjściem, żeby zagłuszyć żal i rozczarowanie oraz uchronić się od potoku łez była czekolada z dodatkiem głośnej muzyki. Wyciągnęła z szuflady napoczętą tabliczkę mlecznego cudu, wetknęła słuchawki w uszy i z głosem podkręconym do granicy wytrzymałości telefonu włączyła jej ukochaną piosenkę. Pogrążona w swoim własnym świecie nie zauważyła, gdy mijały godziny. Ocknęła się dopiero, kiedy lista utworów dobiegła końca, a słońce za oknem powoli zaczęło wędrować ku dołowi. W pośpiechu przebrała się w ciepły czarny sweter, zabrała komórkę i zbiegła na dół w poszukiwaniu butów. W ekspresowym tempie znalazła się na ścieżce przed domem. W tej chwili zdała sobie sprawę, że tak właściwie to nie wie, w którym miejscu dokładnie ma odbyć się spotkanie...
Napisała do przyjaciółki krótką wiadomość i równie szybko dostała odpowiedź.
"Idź za światełkami ;*"- głosił sms.
Patrzyła się na tekst jak idiotka, nic nie rozumiejąc. Przecież, gdzie w środku lasu mogła znaleźć światełka... I wtedy, między gęstymi gałęziami sosen dostrzegła ledwo widoczne jasne punkciki. Poszła w tamtym kierunku. Już po chwili znalazła się na ścieżce oznaczonej dziesiątkami świeczek. Skierowała się powoli w miejsce, gdzie prowadziły ją ogniki. Rzeczywiście dotarła nad brzeg jeziora, tyle że... była tam zupełnie sama.
Obok miejsca, w którym stała, przycumowana była do brzegu nieduża błękitna łódka. Unosiła się i opadała zgodnie z delikatnym ruchem falowania wody.
- Wszystkiego najlepszego- za jej plecami odezwał się znajomy głos.
Dziewczyna odwróciła się do chłopaka z uśmiechem na malinowych ustach. Żadne z nich nie musiało już nic mówić. Słowa były tu całkiem zbędne. Liczyli się tylko oni. Blondynka z dłońmi obejmującymi twarz chłopaka. Szatyn z oczami błyszczącymi w blasku świec. Liczyła się tylko ta chwila.
- George...- wyszeptała.
On tylko delikatnie przyłożył palec do jej rozpalonych ust. Ujął jej dłoń i poprowadził w stronę przycumowanej łódki. Najpierw pomógł zająć miejsce dziewczynie, po chwili usiadł na przeciwko niej. Bez słowa, wpatrując się ukochanej w oczy, wypłynął na środek jeziora.
- Byłam pewna, że zapomniałeś- Martyna przerwała panującą ciszę.
- Jak mógłbym zapomnieć? Kocham cię. I chcę ci to okazywać każdego dnia, o każdej porze, rano i wieczorem, kiedy jesteś szczęśliwa i kiedy masz zły humor. Niezależnie od tego czy masz na sobie elegancką suknię czy słodką piżamkę. Podczas codziennej rutyny, jak i w tak szczególne dni jak ten. Zawsze.
Po tych słowach ujął jej dłonie, zamykając je w swoich. Powietrze było czyste, wręcz budziło do życia, gdy ich twarze zbliżały się do siebie. Pocałunki może delikatne, przepełnione były uczuciem. Zupełnie jak za pierwszym razem... Zawarte były w nich wspomnienia i obietnice. Oraz prośba o wieczność.
- Kochanie- zaczął chłopak, gdy ich usta znów dzieliła wolna przestrzeń.- Chcę być twoją codziennością. O nic innego nie proszę.
- Prośba przyjęta- dziewczyna znów połączyła ich usta w czułym pocałunku.
Ten dzień pomimo pozornego rozczarowania, zapamiętała na długo. Kiedy powraca do niego myślami, wciąż czuje na twarzy podmuchy letniego wiatru, a przed sobą widzi uśmiechniętą twarz George'a.
Tak jak obiecali sobie tamtego sierpniowego dnia, są razem do tej pory. Cieszą się każdą wspólnie spędzoną chwilą, z minuty na minutę kochając się coraz bardziej. Wiedzą, że ich miłość jest wieczna.