poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 7.

Dzisiaj szczęśliwa siódemka :)
Dziękuję , że nadal to czytacie. Jestem Wam dozgonnie wdzięczna <3
Przepraszam za wszelkie literówki, pomyłki bądź bezsensowne rzeczy ;D 
Ale bez anegdotki się nie obejdzie.
~ Ktoś ostatnio powiedział mi, że nadzieja zawsze zawodzi.
Ja i tak będę się jej trzymać, niezależnie od wszystkiego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Piosenka na dzisiaj to Katy Perry- Teenage dream

- Wyszło bezbłędnie. Jestem z was dumny, dzieciaki. Wszyscy zaliczacie ten rok celująco.
Wysoki mężczyzna po trzydziestce wszedł do sali, gdzie zebrała się cała grupa. Poprawiając czarną grzywę, która opadła mu na czoło, z uśmiechem poklepał mnie po ramieniu.
- Dziękujemy, to pana zasługa- odparłam.
Rzeczywiście, koncert przebiegł bez zarzutów. Chociaż czułabym się pewniej, gdyby Weronika była tam ze mną. Przyjaciółki powinny się wspierać w ważnych dla siebie momentach... Niestety reguły nieco ulegają zmianie, gdy w grę wchodzi chłopak.
Wymieniłam jeszcze parę uprzejmych słówek z naszym nauczycielem, po czym wyszłam z sali. Byłam gotowa do wyjścia, kiedy przypomniało mi się, że zostawiłam na scenie książkę z nutami. Tak właśnie działała moja niezawodna pamięć.
Z cichym westchnieniem zmieniłam kierunek marszu o 180 stopni. Sala, w której odbył się występ, była w rzeczywistości "pokojem próbnym" miejscowego domu kultury. Nic spektakularnego; nieduża scena umieszczona między czterema drewnianymi ścianami, podłoga wyłożona granatowym linoleum, a nad głową rzędy okrągłych okienek. Dość okazały żyrandol złożony z setek drobnych kryształków tworzył przyjemny dla oka dysonans z wyglądem sali. Skupisko obitych kraciastym materiałem foteli nadawało temu miejscu nieco kinowej atmosfery. Oświetlenie nie powalało na kolana, tak jak cała reszta, ale nikt specjalnie nie zwracał na to uwagi. Myślę, że po prostu większość mieszkańców przyzwyczaiła się do obecnego wyglądu sali.
Szurając białymi trampkami po wyblakłej wykładzinie, wgramoliłam się na scenę. Łukasz, wysoki brązowooki szatyn, z którym chodziłam na zajęcia, ukucnął przy sprzęcie nagłaśniającym, odłączając jakieś kabelki. Czarny t-shirt uwydatniał jego umięśnione ramiona. Złapałam się na lustrowaniu wzrokiem jego sylwetki.
- Hej- rzuciłam siadając obok chłopaka na podłodze.- Znowu zostawili cię z tym samego?
Spojrzał na mnie, posyłając promienny uśmiech.- Wiesz jak to jest. Chyba tylko ja wiem cokolwiek o tej kupie złomu- wzruszył ramionami, siadając naprzeciw mnie.
- W sumie masz rację.
- Wychodzisz już?- kiwnął głową w stronę dwuskrzydłowych drzwi.
- Tak, wróciłam się tylko po nuty.
Rok i sześć miesięcy. Dokładnie tyle czasu jestem zakochana w nim po uszy. Nawet nie przeszkadzała mi chropowata blizna na jego lewym policzku. Ona dodaje mu charakteru i jeszcze bardziej mnie do niego przyciąga. Rozważałam i to wielokrotnie poinformowanie go o moich uczuciach, ale jak prosto można się domyślić, nic z tego nie wyszło.
- Jeśli dasz mi jeszcze parę minut, będę mógł cię odprowadzić. Mieszkam tu niedaleko, więc po drodze moglibyśmy zahaczyć... na przykład o staw w parku?
- Pomóż mi znaleźć książkę, a odpowiedź będzie twierdząca.
Bez zbędnego ociągania, Łukasz podniósł się na nogi, otrzepując spodnie z kurzu. Gdy ja przeszukiwałam pudło pełne kartek wplątane w stertę kabli, szatyn zniknął gdzieś po drugiej stronie kurtyny.
- Czy przedmiot, którego szukamy jest prostokątny, w miękkiej oprawie z napisem "Perkusja"?- chłopak wydarł się na całe gardło.
- Nie krzycz tak, matole- wybuchnęłam śmiechem.- Tak, o to mi chodziło.
Jego sylwetka znów znalazła się w zasięgu jarzeniówek. Wyłonił się zza ciemnego materiału z książką w dłoni.
- Proszę- z uśmiechem podał mi znalezisko.- Teraz chcę nagrodę za mój wysiłek.
- Pomyślę nad tym- wrzuciłam nuty do torby i zwinnie zeskoczyłam ze sceny. Omijając rzędy krzeseł, zmierzałam do wyjścia.
- Hej, a ja?!- usłyszałam jak biegnie w moją stronę.- Miałem cię odprowadzić.
Zdyszany pojawił się obok mnie. Ja spokojnie i z ociąganiem sięgnęłam po telefon.
- Ciekawe ile razy będę jeszcze musiała zadzwonić do jaśnie panny Weroniki, zanim łaskawie odbierze- pomyślałam zirytowana. Ten cały związek z Nathanem zajmował każdą minutę jej życia. Nie miała już dla mnie tyle czasu... Tego dnia, gdy urwała się z kliku ostatnich lekcji, rozmawiałyśmy po raz ostatni. Przypadkiem dowiedziałam się od Harry'ego, że od teraz są oficjalną parą.
Co do Pirata, ja nadal jestem przekonana, że on czuje do naszej Weroniki coś więcej niż tylko przyjaźń. To w jaki sposób podążał za nią wzrokiem, mówił o niej z czułością, jakby była jego małą dziewczynką...
Zazdrościłam jej. Jeszcze do niedawna wiele bym dała, żeby to na mnie patrzył w taki sposób.
Przyjaźniliśmy się od piaskownicy. Dorastaliśmy razem. Patrzyłam jak ta dwójka zbliża się do siebie z roku na rok coraz bardziej. Nie powiem, bolało.
Z czasem zmądrzałam i postanowiłam żyć dalej. Harry wolał ją, ja to wiedziałam.
- Martyna- ocknęłam się słysząc swoje imię.- Wszystko w porządku?
- Tak...- zmusiłam się do uśmiechu.- W najlepszym.

*  *  *
Ona miała najbardziej zaraźliwy śmiech na całym świecie. Wariatka... I do tego zdolna. Występ wypadł lepiej niż się spodziewałem. Martyna zmiotła resztę dzieciaków ze sceny. Gdyby nie ona, ta banda amatorów nie dałaby rady.
Przez kilka ostatnich dni, nasza trójka... była już tylko dwójką. Weronika miała Nathana... Teraz liczył się dla niej tylko on.
To cholernie bolało.
Ale nie mogłem zamknąć się w pokoju i użalać nad sobą, bo nie byłem jedyną porzuconą osobą. Martyna mnie potrzebowała. Poszedłem więc na jej koncert, mimo że pewnie nawet o tym nie wiedziała.
Kiedyś było lepiej, wszystko było łatwiejsze. Mogliśmy w trójkę gadać godzinami o niczym, robić z siebie idiotów nie zważając na opinię innych. Letnie wieczory spędzaliśmy nad jeziorem, zimowe po uszy w śniegu rzucając się śnieżkami. Wtedy miałem Weronikę tylko dla siebie... Ale schrzaniłem to. Straciłem tyle szans.
- Wróciłem- zawołałem, rzucając się na sofę w salonie. Chwilę zajęło zanim zdałem sobie sprawę z czyjejś obecności. W puchatym fotelu naprzeciwko mnie siedziała Gemma. W drobnych dłoniach ściskała kubek z czarnym płynem. Jej wzrok, choć jak zawsze łagodny, uważnie lustrował moją twarz. Starsza siostra była jedyną osobą, która dokładnie wiedziała, kiedy coś u mnie nie gra.
- Opowiadaj.
- Nie rozumiem...- ściągnąłem brwi, tworząc pionową zmarszczkę pomiędzy nimi.
- O tej dziewczynie- uniosłem się z zamiarem zaprzeczenia.- Harry, zawsze chodzi o dziewczynę. Więc?
Opowiedziałem jej, co mnie gryzie. Miło było wygadać się komuś, kto słuchał i nie osądzał. 
Spędziliśmy resztę dnia tylko we dwójkę, jak za dawnych czasów. Pożarliśmy tonę pianek i kilka tabliczek mlecznej czekolady. Odprężyło mnie to. Póki nie wróciłem myślami do popołudnia w księgarni...
- Co chcesz zrobić? Będziesz o nią walczył?- Gemma położyła się na łóżku obok mnie.
- Chciałbym...Ale ona jest szczęśliwa z nim, nie ze mną.
- Nie wiesz czy z tobą by nie była.
Zakryłem twarz poduszką. Czemu w życiu zawsze musiałem mieć pod górkę?
- Przepraszam, że pytam w takim momencie, bo pewnie nie masz teraz do tego głowy, ale...
- Co jest, Gem?
- Pamiętasz naszą rozmowę o przesłuchaniu...? Jesteś naprawdę świetny, masz do tego dryg. Nie pozwól, żeby złamane serce zamknęło ci drzwi do wymarzonej przyszłości.
Zamyśliłem się. Jak zwykle miała rację. Planowałem to od kilku lat. To była moja szansa.
- Mam nadzieję, że szybko podejmiesz decyzję. To już za tydzień.
Moje serce przyśpieszyło, a oddech stał się głębszy. Trema? Harry, weź się w garść. Zrób to dla niej. Idź tam i pokaż ile jesteś wart. Zaśpiewaj jakby zależało od tego twoje życie.


Rozdziału 8. możecie oczekiwać, gdy pod tym postem będzie min 10 komentarzy ;**
(Ty wariatko się nie liczysz, twoje będę liczyć jako jeden)

8 komentarzy:

  1. Ej no wez...za dobrze piszesz. Jestem ciekawa jak sie potoczy sprawa Martyny i Łukasza a Hazz...ma o kogo walczyc

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrz juz kom nr 2 :D ja juz nie bd pisac dla cb imaginow...glupio sie czuje...

    OdpowiedzUsuń
  3. Harronika 4ever :****

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz szybko nexta bo jestem ciekawa dalszych czesci

    OdpowiedzUsuń
  5. fajny rozdział, szkoda że nie dłuższy ;3 Weronika i Nathan.. *.* bardzo fajnie, tylko szkoda żecierpią na tym przyjaciele :/ chociaż w sumie Martyna miałaby więcej cczasu, Łukasz się nią zainteresował, więc może coś z tego bd.. ^^ ale Harry.. jak rozumiem pewnie teraz zacznie się jego kariera. no ciekawie jak to się wszystko potoczy.. ;)
    weny życzę i powodzenia w szkole :* mam nadzieję, że kolejny rozdział już niedługo <3

    with-the-wanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny rozdział :) Szkoda, że Weronika zostawia przyjaciół... A Harry to niech lepiej skupi się na karierze, tak będzie lepiej. Nie mogę się doczekać dalszej części :)
    Anonim z podpisu
    Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu Nadrabiam - na szczęście , bo nasi polscy królowie, których Kocham spędzają mi sen z powiek.
    Świetny rozdział.
    Mam nadzieję, że Harry skupi się na tym i przestanie myśleć o Weronice. Trochę mi żal chłopaka. ;)
    uparcie czekam na następny !
    zapraszam do mnie:
    http://canyouhearme-thewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurcze ;c Martyna zakochana w Harry'm była... Ciekawe czy jeszcze jest, bo nie ogarnęłam tego... Bo wiem, że teraz robi maślane oczka do Łukasza ^^ Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie ;3 Weronika robi trochę nie fair, że spędza czas tylko z Nathan'em, kompletnie olewając swoich przyjaciół - poniekąd wiem jak oni się czują i to nie jest zbytnio przyjemne uczucie, zwłaszcza jeśli jest się bardzo zżytym ze swoimi bliskimi osobami ;c No, a Harry... Może niech spróbuje zwalczyć? Nigdy nie wiadomo, co się stanie. Może wygra Weronikę? :) A co do marzeń... Niech się nie załamuje i idzie do przodu z podniesioną głową. :) Rozdział fantastyczny :* Cudownie piszesz, jestem pełna podziwu ;3 No i do ósemeczki.♥

    OdpowiedzUsuń